Dlaczego nie wierzę połowie średniaków na dorobku oraz przedsiębiorców w publicznych wypowiedziach o ich finansach z ostatnich 2-3 lat, co jest ostatnio #1 w liście tematów do wyklepania w brukowych gównoportalach spamujących wykop? Bo w kraju wszechobecnej martyrologii narodowej i martyrologii osobistej nie da się kurwa wierzyć nikomu, kto opowiada o swojej rzekomej sytuacji finansowej, zawsze musisz dzielić to przez 10 lub dokładnie sprawdzić, czy na pewno nie ściemnia xD
Znacie pewnie co najmniej jedną osobę w swojej rodzinie lub gronie znajomych, która lubi kreować się na ledwo wiążącą koniec z końcem, zażynaną przez kryzys, bliską upadłości konsumenckiej, jak ma biznes, to od 30 lat do nieg dokłada. Jednocześnie nie ukrywają, że ich dochody i koszty życia są po prostu dobre, pozwalające na komfortowe funkcjonowanie, co podświadomie pokazują dobrym stanem majątkowym, wygodnym życiem, częstymi wakacjami, wychodzeniem na miasto, ładnym autkiem itd. Nie zmieniają tego pomimo obecnych czasów, ewentualnie bardziej patrzą na wydatki albo nie szastają pieniędzmi jakby nie było jutra.
I mając taki obraz, nie da się nie słuchać z politowaniem żali z patosem i dramaturgią, że oni już nie wyrabiają, będą mieszkać pod mostem, to będzie koniec świata, nie mają już na nic pieniędzy, to koniec xD Szczególnie podejrzanie zawsze patrzę na modne ostatnio wypowiedzi niektórych przedsiębiorców z gatunku „stać się magnatem rok przy minimalnym koszcie”. Bije z takich oświadczeń zawsze dziwne oczekiwanie, że gospodarka i świat zawsze ma być na plusie, w hossie, bez zakłóceń, a jak tak się nie dzieje, to winni są wszyscy dookoła, klienci są niewdzięczni, ale w swoim modelu wydawania pieniędzy i kupowania dóbr nie ma miejsca na refleksję. Żyć jak mieszkaniec bogatego przedmieścia Oslo z późnego 2019 roku, choćby dziś w późnym 2022 świat się walił wokół deweloperskiego osiedla w brudnym polskim mieście wojewódzkim xD
I bardzo znajome schematy wypływają ostatnio z takich newsów jak ten:
Piekarnie rzemieślnicze w coraz trudniejszej sytuacji. „Żyjemy w lęku i stresie”
Dziwnie mi się to czyta w dobie powszechnego podwyższania cen przy jednoczesnym spadku jakości usług, który widzę wszędzie dookoła. W gastronomii porcje jedzenia coraz mniejsze, myjnie samoobsługowe coraz bardziej chujowe środki czyszczące, detailingi przejeżdżają szmatą po aucie jak za karę, piekarnie coraz częściej wyrabiają pieczywopodobną piankę, cukiernie coraz mniejsze kawałki ciast, fryzjerzy wymieniające pracowników na młode stażystki kreują się na barber szopy, które chlastają włosy jak po pijaku… Okej, inflacja 17%, kryzys energetyczny, ale dlaczego idzie to w parze nie z utrzymaniem, tylko spadkiem jakości usług, przy jednoczesnym żądaniu utrzymaniu obrotów i stopy życiowej, którą samą sobie narzucono? Dobrze widać to też w turystyce, #zakopane #mazury i #polskiemorze szczególnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Strasznie to mdli, zwłaszcza jak przypomni się o tarczach antycovidowych z 2020 roku i rozbuchanej konsumpcji z drugiej połowy tamtego roku. Może to jest problem w tych wszystkich oczekiwaniach? Najbardzej odklejeni i roszczeniowi, wbrew wykopkowemu mitowi, nie są te „biedne nieroby i patusy na socjalu”, tylko klasa przedsiębiorcza, która koszty narzuconego sobie poziomu życia chcą przerzucać na coraz większe połacie społeczno-gospodarcze? Kto im w ogóle obiecał, że każdy sektor gospodarki zawsze jest usłany różami, a cykle koniunkturalne nie zmieniają się z dobrych na złe? A może nikt im tego nie obiecał, tylko sami tak założyli?
pokaż spoiler Dzięki za inspirację @suqmadiq2ama ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#przemyslenia #gospodarka #ekonomia #tarczaantykryzysowa #covid #kryzys #wojna #przedsiebiorczosc #4konserwy #neuropa #bekazlibka #antykapitalizm #kapitalizm #bekazlewactwa #bekazprawakow #boldupy #niepopularnaopinia
Powered by WPeMatico