Ponieważ wczorajszy wpis wzbudził spore zainteresowanie, to wrzucam fragmenty następnego mojego artykuł napisane 1.5 roku temu, o tym jak wygladałą i pękła bańka na rynku nieruchomości w Hiszpanii. Czy są podobieństwa czy ich nie ma do obecnej sytuacji w Polsce czytelnicy ocenia sami:
Najczęściej wypowidane słowa przed pęknieciem bańki:
-El precio de la vivienda nunca baja – Cenny nieruchomości nigdy nie spadają;
-Alquilar es tirar el dinero – Wynajem to wyrzucanie pieniędzy;
-No voy a vender por menos de lo que me costó – Nie sprzedam za mniej niż kupiłem, w domyśle nie stracę;
-No voy a vender por menos de la hipoteca – Nie sprzedam za mniej niż hipoteka. Po naszemu za mniej niż koszt kredytu;
-La vivienda siempre sube a largo plazo – Wartość nieruchomości zawsze rośnie w długiej perspektywie;
-Dan hipoteca a todo el mundo – Udzielają kredytu wszystkim;
-No hay burbuja inmobiliaria en España – W Hiszpanii nie ma bańki na rynku nieruchomości;
-El precio de los pisos volverá a subir – Cena mieszkań wzrośnie ponownie;
-Nunca se verán rebajas del 30% o del 40%, antes se lo regalo al banco – Nigdy nie zobaczysz przeceny nieruchomości w wysokości 30-40%, zanim będziesz zmuszony oddać ją bankowi;
-Hay mucha gente que no sabe qué hacer con su dinero – Que compren viviendas – Jest wielu ludzi, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoimi pieniędzmi – Kupują domy;
-No hay burbuja inmobiliaria porque no sobran viviendas: se venden todas aunque sean caras – Nie ma bańki na rynku nieruchomości, ponieważ nie ma już domów: wszystkie są sprzedawane, nawet jeśli są drogie.
-Preséntame a alguien que piense que ha comprado mal sea cual sea el precio: Nadie- Przedstaw mnie komuś, kto myśli, że źle kupił, bez względu na cenę: Nikt.
-No hay razones para hablar de burbuja inmobiliaria – Nie ma powodów, aby mówić o bańce na rynku nieruchomości;
-Veo burbujas – Widzę bąbelki (w domyśle nie ma bańki, może tylko lekkie rozgrzanie na wszystkich aktywach);
Las viviendas vacías son un mito – Puste domy to mit.
Gdy sąsiad zobaczył, że ktoś kto jeszcze niedawno ledwo co wiązał koniec z końcem, nagle miał nadmiar gotówki, sam zapragnął wieść żywot podobny. I tak to koło się kręciło. Był też nadmiar gotówki u ludzi z tzw. klasy średniej, lekarzy, pracownicy z korporacji lub przemysłu. Nadwyżkę, którą udało im się zgromadzić, w wyniku niskich realnych stóp procentowych traciła w owym czasie dosyć szybko na wartości. Logiczne zatem wydawało się, że najlepiej zrobią inwestując w coś namacalnego. Nieruchomości wydawały się do tego idealne. Hay mucha gente que no sabe qué hacer con su dinero. Que compren viviendas. (Jest wielu ludzi, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoimi pieniędzmi ”- Kupują domy
Inma de la Vega, dziennikarka El País, która przeprowadziła śledztwo w tej sprawie, twierdziła, że gdy wybrała się do jednego z deweloperów i powiedział mu, że posiada informację od jednego z insiderów, że rynek jest przegrzany, ten zbył ją twierdząc, że się nie zna na robieniu interesów i żeby nie siała paniki.
Do tego wszystkiego swoją cegiełkę dołożył Hiszpański Bank Centralny. Raporty, które uwiarygodniał swoim logo od 2000 do 2008 roku były uspokajające. Płynęła z nich prosta wiadomość: nie ma żadnej bańki, kredyt są spłacane, a płynność jest nie zagrożona. Nasza ekonomia ma się dobrze, duża podaż odpowiada na silny popyt, nasze standardy kredytowania są wysokie, a banki są bezpieczne. Banki przeszły także pomyślnie stress testy na wypadek pojawiania się niespodziewanych turbulencji w gospodarce. Widocznie pesymizm szefów Banco de España był zbyt mały, podobnie jak rządu.
Oprócz naprawdę małej garstki samodzielnych ekonomistów, których i tak większość była spoza granic Hiszpanii, największe i najbardziej szczegółowe ostrzeżenie wyszło z raportu sporządzonego przez tamtejszą Główną Radę Architektów Szkół Wyższych w Hiszpanii (Consejo Superior de los Colegios de Arquitectos de España). W kwartalnych raportach sporządzanych przez tą instytucję od roku 2000 wykazywano, że istnieje bańka na rynku nieruchomości w Hiszpanii. Był to raport szczegółowy i bardzo dobrze przygotowany. Były z nim związane jednak problemy. Najważniejszy to podważanie oficjalnych rządowych danych. Gdy Carlos Hernandez Pezzi, który w owym czasie przewodził temu organowi, przedstawiał swoje zastrzeżenia ówczesnemu sekretarzowi stanu, ministrowi odpowiedzialnemu za Ministerstwo Infrastruktury Alvarezowi Cascosowi, ten odpowiedział mu, żeby nie wszczynał alarmu. Tłumaczył się tym, że to może wywołać poważne turbulencje w hiszpańskiej gospodarce, gdyż sektor budowlany jest zbyt ważny dla ekonomii. Może to zagrozić wzrostowi, a tym samym hiszpańskiemu marzeniu o dobrobycie. Gdy Carlos człowiek uparty udał się z tym raportem do Banku Centralnego, ten odpowiedział mu jeszcze bardziej bezczelnie. Nie ma bańki, a jeśli nawet jakiś cudem mogłaby powstać to kraj jest w stanie sobie poradzić z problemami jakie z tego wynikają.
#nieruchomosci #gospodarka #finanse #gruparatowaniapoziomu #bogatymenbeny
Powered by WPeMatico