Muszę przyznać, że jestem zszokowana (a jako pesymistka, bardzo rzadko jestem zszokowana), że pierwszą masową reakcją na zapowiedzi reglamentacji energii i jakichś „limitów”, była dyskusja o tym, czy ten limit wystarczy, czy może należy go zwiększyć. Co gorsza, było mnóstwo wypowiedzi w stylu „po co tyle świecić”, „po co tyle ładować”, „jedzenie można zimą trzymać na balkonie, kiedyś ludzie nie mieli lodówek”. Anony zaczęły gorączkowo wypisywać swoje zużycie i patrzeć, jaki limit byliby w stanie przyjąć.
Czy was POJEBAŁO? Wprowadzają nam tanecznym krokiem gospodarkę centralnie planowaną, komunistyczne przydziały (prąd, węgiel), kontynuują rozwalanie całego kraju, sami oczywiście nie zamierzają obniżać swoich standardów ani o milimetr, a wasza pierwsza reakcja to czy limit nie za mały, zamiast stanowczo buntować się przeciwko takim chorym pomysłom. Jesteśmy natychmiastowo pogodzeni z losem i kolejny zacisk pięści wokół gardła traktujemy jak lekką niedogodność, do której da się przyzwyczaić.
Muszę przyznać, że nawet przy moim skrajnym czarnowidztwie, taka postawa mnie zaskoczyła.
#bekazpisu #inflacja #gospodarka #przemyslenia
Powered by WPeMatico