Czytam właśnie, że Mateusz Maowiecki zapowiedział na konwencji PiS, że Polska stanie się Doliną Krzemową Europy. Jako że pracuję w jednej z firm z Doliny Krzemowej, ogarnia mnie pusty śmiech. Dlaczego? Spróbuję wytłumaczyć.
Dolina Krzemowa (a konkretniej – cały rejon zatoki San Francisco) to obszar zderzenia się kilku bardzo ważnych czynników, które w synergii spowodowały powstanie tego, co znamy z filmów czy wystąpień polityków. Próby replikowania tych czynników podejmuje wiele miejsc na świecie, żadnemu się to nie udało do końca (nawet w Chinach), chociaż trzeba przyznać, że niektórym udało się to na mniejszą skalę (Nowy Jork, Seattle, Austin, Londyn, Dublin, Berlin). Natomiast pusty śmiech ze słów Morawieckiego ogarnia mnie dlatego, że Polska pod rządami PiS robi wszystko dokładnie na odwrót niż powinna, żeby mieć swoją Dolinę Krzemową.
Poniżej podsumowanie tych czynników i jak one wpłynęły jedne na drugie.
Styk nauka-biznes-wojsko
Kopa rozwojowi nowoczesnych technologii w DK dało wojsko, które zafundowało tutejszemu Uniwersytetowi Stanforda wiele grantów, a później dodatkowo podpisało granty z pierwszymi, wówczas dość małymi, firmami technologicznymi, które z tego Stanforda się wywodziły. Teoretycznie Polska robi coś podobnego, ale właśnie – tylko teoretycznie. Departament Obrony USA podpisując te wszystkie umowy nie bał się tego, że 3/4 środków pójdzie na marne, chodziło właśnie o to, by ta pozostała 1/4 była rzeczywiście innowacją. Dodatkowo z samym uniwersytetem rozwijano technologie, o których nie do końca wiedziano, jak się mają przydać i często dopiero po kilkunastu latach znaleziono dla nich zastosowanie. W Polsce na wojsko idą wielkie sumy (naturalnie nie tak wielkie jak tam, ale nadal znaczne), ale zamiast skierować je na cyberbezpieczeństwo, roboty itd., remontujemy antyczne czołgi. Co więcej nie ma w Polsce możliwości, żeby przeznaczyć znaczne środki na badania – wszystko jest robione po taniości, liczą się gotowe rozwiązania, najlepiej w postaci takiego czołgu właśnie, na tle którego może się sfotografować prezydent i porobić typowe dla niego komicznie-groźne miny.
Tolerancja, imigracja i lewackość
Wiele badaczy przypisuje sukces DK także temu czynnikowi, wskazując, że ten styk z punktu poprzedniego był też obecny w innych częściach USA (sztandarowy przykład – Houston z NASA), a jednak tylko w DK zaoowocowało to takim sukcesem. Ich tok argumentu idzie mniej więcej taką ścieżką: San Francisco, czyli wówczas jedyne większe miasto w okolicy i naturalna stolica regionu, była centrum kontrkultury (dzieci-kwiaty, geje i lesbijki, pacyfiści), która otwierała myślenie inżynierom, szczególnie jeśli mieli background militarny. Więc o ile w Houston taki inżynier szedł do kościoła baptystów, tam poznawał żonę, mieli razem trójkę dzieci i dom na przedmieściach nigdy nie kwestionując rozkazów przychodzących z góry, o tyle w Palo Alto taki inżynier szedł do baru w San Francisco, tam poznawał ludzi o bardzo odmiennych stylach życia, którzy otwierali mu oczy na np. okrucieństwo wojny, więc odchodził z programu DoD, a zakładał firmę, która te same technologie przekuwała na produkty użyteczne dla konsumentów.
Porównanie z Houston jest szczególnie ciekawe, bo w latach 60-tych wydawało się, że właśnie ono powinno być centrum nowego przemysłu. Tylko w Houston panowała segregacja, przez co np. w NASA prawie w ogóle nie było czarnych inżynierów; była za to np. Dorothy Vaughan, kobieta-komputer (wtedy komputery nie były jeszcze na tyle mocne, żeby liczyć szybciej niż wyjątkowo zdolny człowiek), której historia jest bardzo smutna – kiedy np. chciała skorzystać z toalety, musiała iść trzy budynki dalej, bo tylko tam była toaleta dla kolorowych, w kantynie nie mogła siedzieć przy stoliku z białymi, a w autobusie musiała siedzieć z tyłu. Oczywiście zabierało jej to cenny czas nie wspominając o tym, jak się musiała czuć i jak wiele pomysłów mogłoby powstać, gdyby nie była separowana od białych. Houston nie miało też tylko azjatyckich i hinduskich imigrantów, którzy stworzyli ogromną liczbę firm w DK.
Jaki obecny rząd ma stosunek do praw osób LGBT i jak przyjazny jest długoterminowym imigrantom, szczególnie tym nie-białym to dobrze wiemy.
Kapitał i koncentracja
Granty wojskowe nie są studnią bez dna – potrzebny jest kapitał. Tego w Polsce nie ma, a ten, co był, nasz koleżka Mateusz stara się jak może żeby wykorzystać i zmusić do ucieczki. Na Dolinę Krzemową przypada prawie 50% środków firm typu venture capital wydanych w USA. Pokazuje to też kolejny element układanki – koncentrację. SF Bay Area to 9 mln ludzi na stosunkowo niewielkim, całkowicie zabudowanym obszarze z kilkoma uniwersytetami. A w Polsce? W tym tygodniu PiS zapowiedział, że skończy ze wspieraniem metropolii i w zamian za to będzie inwestował w małe i średnie miasta, szczególnie na ścianie wschodniej. Powodzenia w robieniu z Lubartowa Doliny Krzemowej.
#gospodarka #polityka #neuropa #4konserwy #pis #bekazpisu #bekazprawakow #usa #technologie #dolinakrzemowa
Powered by WPeMatico