Jak już pewnie słyszeliście, Orban rozpoczął kampanię europejską Fideszu od przedstawienia kilku prodemograficznych programów socjalnych. Najgłośniej było o zniesieniu podatku dochodowego dla matek mających powyżej 4 dzieci (czego nie chcę kontestować, ale PIT na Węgrzech to 15%, podczas gdy VAT wynosi 27%, a „ZUS” 18.5 + 19.5%; zwolnienie dotyczy tylko PIT, poza tym ileż statystycznie zarabia taka matka). Ale to nie wszystko:
The plan includes the extension of the ongoing housing subsidy program that gives financial support to couples in proportion with the number of children they oblige themselves to give birth to, opening the concept up to the market of used flats (so far, this subsidy could only be requested when purchasing newly built houses or flats). Orbán also promised car subsidies for families with over four children, along with a subsidised loan scheme open to mothers-to-be under 40 and still in their first marriage. The state would also let go of the income tax of mothers of more than four children and repay approximately 3000 Euros of outstanding mortgages per child starting from the second one. Orbán also promised foreign language courses abroad for children (2×2 weeks) and more money for healthcare that would cover the costs of a Budapest central hospital and a raise for nurses.
( za: https://index.hu/english/2019/02/10/viktor_orban_state_of_hungary_address_2019_ep_campaign_mixed_population/ )
Orban uważa, że m. in. w wyniku tych zmian dzietność kobiet na Węgrzech wzrośnie do 2030 roku z obecnych 1.5 do 2.1 zapewniających stabilność populacji.
Nikt chyba za bardzo w to nie wierzy. Ostatni The Economist trzeźwo zauważa, że nie ma dowodów, by jakiekolwiek działania państwa inne niż ułatwienie dostępu do opieki przedszkolnej dawały pozytywne efekty demograficzne. Projektowane koszty (500 mln USD, 0.3% PKB) nie są jakieś dramatycznie wysokie, ale węgierska gospodarka jest bliska przegrzania i każde dodatkowe podgrzewanie koniunktury może być – zdaniem ekonomistów – niebezpieczne.
Jest to więc wszystko najprawdopodobniej kiełbasa wyborcza. Działania mniej kosztowne i bardziej subtelne niż w Polsce, ale wciąż bez większych nadziei na odmianę sytuacji demograficznej. Ta jest problemem praktycznie wszędzie w świecie rozwiniętym, nawet supermocarstwa (Chiny, USA) nie wyglądają tutaj długoterminowo dobrze. Sytuacja państw za kilkadziesiąt lat będzie się więc różniła nie ze względu na dzietność, a raczej na stan gospodarki i podejście do imigrantów (oraz atrakcyjność dla nich). Nie wygląda to dobrze dla krajów Wyszehradu, a zwłaszcza dla Węgier i Polski. Oby uratowała nas jakaś „automatyzacja”.
#postkomunistycznepanstwomafijne
#polityka #4konserwy #neuropa #wegry #demografia #gospodarka
Powered by WPeMatico