Znalezisko
tak to jest jak się przez lata nie dbało o etos pracy i dobro pracownika
https://www.wykop.pl/link/4604779/dlaczego-nie-ma-dobrych-pracownikow-bo-pracodawcy-zarzneli-etos-pracy/
Tam, gdzie problemy kadrowe i podwyżki są dziś największe, przez lata panował brak szacunku dla pracowników. Można zakazać zrzeszania się, można ukręcić łeb związkom zawodowym, można zastąpić umowy o pracę elastycznymi kontraktami, można pompować nam do głów konieczność wielokrotnego przebranżawiania się, ale wtedy zapomnijcie o etosie pracy i lojalności pracowników. Owoce już zbieracie.
Kiedy wreszcie nadchodzi rok 2016 i tzw. rynek pracownika – bezrobocie wg Eurostatu spada do zaledwie 3,5 proc. – po zaledwie kilku tygodniach od momentu, w którym szala lekko przechyliła się na korzyść pracowników, organizacje pracodawców poczynają hurtowo słać informacje prasowe o wybrednych pracownikach i problemach w rekrutacji.
– Ale jak to?! Nie ma chętnych do pracy? – zdziwieniu nie ma końca.
Dziś panów Mietków już nie ma
Nie ma, bo zepsuliśmy się nawzajem. Przez ponad 20 lat pracownikom odbierano prawo do ich podmiotowości, godności i samostanowienia. Ci się odwdzięczyli: przestali traktować pracodawców poważnie.
Dziś nie bez przyczyny w danych GUS widać korelację: problemy kadrowe pracodawców i podwyżki są najwyższe tam, gdzie przez dekadę poprzedzającą „rynek pracownika” panował brak szacunku dla pracy ludzi: w budowlance, transporcie i gastronomii.
Budowlanka (wzrost płac rok do roku: 13 proc.). – W Anglii pracowałem osiem godzin dziennie. Pewnego dnia zdjęto mnie ze zwykłej koparki, bo wiatr wiał z prędkością 9 metrów na sekundę. W Polsce pracuję 12. godzinę na 150-metrowym żurawiu przy wietrze powyżej 20 metrów, a kierownik budowy krzyczy: „Ty ch***, jest robota, nigdzie nie zejdziesz!” – mówi Tomasz, operator żurawia, w jednym z moich tekstów. Z emigracji przywiózł nie oszczędności, ale naukę, że można być budowlańcem i być szanowanym.
Transport. „Kierowcy TIR-ów zarabiają już 8 tys. zł, ale rzucają pracę” – krzyczą nagłówki. Mało kto uściśla: choć jest znacznie lepiej, umowa jest wciąż na minimalną, reszta – w innej, nieoskładkowanej formie. Do tego polscy kierowcy w trasie są po kilka tygodni, a nawet ponad miesiąc.
Jan, bohater innego mojego tekstu i kierowca od początku lat 90., kiedyś tak jak wszyscy Polacy siedział w samochodzie po cztery tygodnie. Obecnie jeździ po Europie dla skandynawskiego przewoźnika: – Nie wrócę do polskiej firmy nie przez zarobki, ale przez brak szacunku dla mnie i mojej przyszłości na emeryturze. Teraz w pracy spędzam cztery dni, kolejne trzy – w domu. Jadę ze Sztokholmu do Berlina, tam wsiada zmiennik, a ja wracam do domu przy granicy. Polscy pracodawcy mówią: „No przecież się, k***a, nie da, musisz być w trasie miesiąc” – opowiada mi Jan.
Gastronomia (8,1-proc. wzrost płac). Kelner – dojrzały mężczyzna – obsłuży was w Niemczech, we Włoszech i Francji. Kiedy ostatnio spotkaliście takiego w Polsce?
Pamiętam takiego z dzieciństwa: pana Mietka z podpoznańskiej Moreny, z pasem kelnerskim i czystą jak z reklamy proszku do prania białą serwetką przewieszoną przez rękę. Pan Mietek był nie tylko elegancki i ujmująco uprzejmy, ale też zdecydowany i asertywny. Klientów bezczelnych – bez względu na pieniądze, z którymi zasiadali do stołu – stanowczo pacyfikował.
Dziś panów Mietków – i starszych ludzi – w zawodzie już nie ma, bo kelnerowanie przestało być zawodem, a stało się zajęciem. Fachowców zastąpili studenci, a częściej studentki – ładne, tanie, doskonale wymienne i nierzadko z zakazem postawienia klientowi granicy. Praca zaś jako kelner do 50. urodzin to synonim porażki życiowej albo personifikacja osoby, której nie chciało się uczyć. Nawet w „Kuchennych rewolucjach” ponad 60-letnia Magda Gessler powtarza co jakiś czas, że do obsługi klientów trzeba mieć „młodych ludzi, najlepiej ładne dziewczyny”.
Jak możesz mieć dobrego kelnera, jeśli wybierasz go po ładnej buzi albo niewysokich oczekiwaniach finansowych? Albo liczyć, że będzie decyzyjny i weźmie odpowiedzialność za lokal, kiedy w każdym konflikcie na linii awanturujący się klient – pracownik powtarzałeś mu, że klient nasz pan? Skąd mają się brać fachowcy, skoro przez lata budowlańcy uciekali z nisko płatnego, ciężkiego i nieszanowanego zawodu? Trudno o kompetentnych, lojalnych kelnerów? Tak, macie rację: ich nie ma! Wyginęli. Pracujący w restauracjach czy na budowach traktowali i traktują swoją pracę wyłącznie jako przystanek. Większość pouciekała do łatwiejszych i lepiej płatnych zajęć.
#polska #ciekawostki #pracbaza #ekonomia #januszebiznesu #gospodarka #takaprawda #publicystyka
Powered by WPeMatico