Tymczasem w Berlinie nie możesz sobie wyremontować mieszkania, bo mogłoby cię to skusić do wynajmu:
W ciągu ostatnich dwóch lat władze miasta pod naciskiem znajdujących się w coraz gorszej sytuacji finansowej najemców podwoiły liczbę dzielnic objętych przepisami antyspekulacyjnymi. Umożliwiają one pierwokup lokali przez przedsiębiorstwa państwowe i organizacje pożytku publicznego oraz zabraniają zawierania umów – a nawet przeprowadzania remontów – które skutkowałyby podwyższeniem czynszów. W czerwcu miasto utworzyło cztery nowe strefy tego typu w centrum Berlina, a miesiąc wcześniej wydało rozporządzenie umożliwiające przejmowanie pustostanów.
W niektórych przypadkach miasto zezwoliło na przeprowadzenie transakcji pod określonymi warunkami – np. że inwestorzy nie zainstalują w budynkach wind albo nowych balkonów, co dałoby podstawę do podniesienia czynszów. A na właścicieli, którzy próbują wyrzucić najemców płacących niskie czynsze, nakładane są wysokie kary.
Nawet mieszkańcy, którzy są właścicielami swoich lokali, mogą nie uzyskać zgody na ulepszenie posiadłości, np. zainstalowanie wideodomofonów czy dobudowanie łazienki, ponieważ może to skłonić ich do wynajmu swoich nieruchomości, co z kolei doprowadzi do podwyżki czynszów w okolicy. Berlin, podobnie jak wiele innych niemieckich miast, ma ścisłe systemy kontroli czynszu, a jednym z podstawowych wskaźników jest średnia wysokość opłat w rejonie.
Czy to gdziekolwiek na świecie zadziałało? Myślałem że sufity cenowe dawno się skompromitowały. Brzmi jak parodia polityki miejskiej.
http://wyborcza.pl/wiecejswiata/7,163812,23671569,berlin-odkupuje-swoje-miasto-bo-czynsze-rosna-po-20-proc-rocznie.html
#niemcy #berlin #budownictwo #wynajem #neuropa #4konserwy #socjalizm #miasto #ekonomia #gospodarka
Powered by WPeMatico