Eksperymenty przeprowadza się na studentach, bo jest ich dużo i na szczurach, bo są inteligentne. Ja jako przedstawiciel tej pierwszej grupy byłem ofiarą pewnej szczególnej innowacji dydaktycznej, która w założeniu miała mnie przygotować do odważnego tworzenia nauki.
Jestem studentem ekonomii, lvl 20. Miałem dzisiaj egzamin ustny z makroekonomii na pewnej renomowanej uczelni Rzeczpospolitej Polskiej. Wszedłem do sali nieśmiało trzymając w dłoniach indeks. Wykładowca powitał mnie, a następnie kazał mi założyć okulary i zaczesać włosy do tyłu. Sam zaś przykleił sobie do twarzy końcówkę od zmiotki, po czym wyjebał mi gonga w ryj i krzyknął „ty chuju płace są lepkie”. W mig zrozumiałem, co mnie czeka. Moje przebranie miało mnie upodobnić do wielkiego przedstawiciela Austriackiej Szkoły Ekonomii Friedricha von Hayeka, zaś moim oponentem był sam John Maynard Keynes, który swoimi interwencjonistycznymi teoriami wydłużył czas trwania Wielkiego Kryzysu do czterech lat, a następnie doprowadził do stagflacji w latach 70. Począłem szkicować pionową krzywą zagregowanej podaży przy tablicy, podczas gdy profesor kopał mnie i próbował wyrwać mi kredę z dłoni. W momencie gdy chciał złapać mnie za wąsa zirytowałem się i krzyknąłem, że jego mnożniki ssą, powaliłem go na ziemię i napisałem mu na czole równanie ilościowe Fishera. Profesor był pełny podziwu dla moich umiejętności bronienia prawd ekonomicznych i z radością wpisał mi 5+. Kiedy wychodziłem zerknąłem, jak idzie drugiemu studentowi, który miał minutę, żeby jako Richard Cantillon obronić swój esej „O ogólnych rozważaniach nad naturalnymi prawami handlu” jednocześnie uwalniając się z płonącej sali. Dostał 4, bo chociaż poprawnie opisał całą teorię, to miał lekkie poparzenia trzeciego stopnia.
#ekonomia #gospodarka #finanse #studbaza #pasta
Powered by WPeMatico