Siedzę sobie w #poznan na kontrakcie i pracuje sobie. Bez pośpiechu, na spokojnie. Poznałem niedawno sympatycznego współpracownika, mieszkającego pod Poznaniem. Branża IT. Wiek 30 lat, pracuje w firmie 5 lat. Pochwalił mi się, że zarabia 10 000 PLN. Myślę sobie, całkiem nieźle jak na polskie warunki. Przy czym za chwilę okazało się, że kwota jest brutto. Umowa o pracę.
Zaglądam sobie z ciekawości, ile dostaje netto, bo kwoty brutto mnie nie interesują. Dodam, że rozliczam się w innym kraju, nie podlegam pod polski system podatkowy, posiadam podwójne obywatelstwo, a polskiego planuje się w najbliższym czasie zrzec na zawsze, Ano wchodzę i co widzę:
Na dzień dobry państwo zabiera mu prawie 3000 PLN, gdyż na rękę dostaje 7 034,39 zł. Ale! To nie koniec. Najlepsze jest co innego. Całkowity koszt pracodawcy przy pensji pracownika do ręki, wynosi 12 074,00 zł!!! Czyli jednym słowem, za pracę, którą pracodawca wycenił na 7000 złotych, musi on dołożyć dodatkowo 12 074 – 7 034,39 = 5039,61 PLN!!!!
Policzmy w skali roku – 5039,61 * 12 = 60,439,32, w skali pięciu lat 60,439,32 * 5 = 302196,5 PLN!!!
Przecież jest to kwota która stanowi bardzo solidny wkład na przykład na kupno mieszkania pod wynajem, tymczasem wszystko zostało przeżarte przez państwo.
Co wchodzi w skład kosztów pracodawcy:
Składka na ubezpieczenie emerytalne 9,76% 976,00 zł
Składka na ubezpieczenie rentowe 1,5% 150,00 zł
Składka na dobrowolne ubezpieczenie chorobowe 2,45% 245,00 zł
Razem składki ZUS 1 371,00 zł
Koszty uzyskania 111,25 zł
Podstawa opodatkowania 8 517,75 zł
Zaliczka na podatek 818,00 zł
Podstawa do ubezpieczenia zdrowotnego 8 629,00 zł
Ubezpieczenie zdrowotne 7,75% 668,75 zł
Ubezpieczenie zdrowotne 9,00% 776,61 zł
Podatek do US 18% 1 486,87 zł
Całkowity koszty pracodawcy 12 074,00
Wartość umowy brutto 10 000,00
Do wypłaty netto 7 034,39
Jak widać, lwią część stanowią wydatki na kulejący, upadający system ubezpieczeń społecznych, czytaj bieżące wypłaty dla obecnych emerytów, bo nie łudźmy się, na jego koncie nie ma żadnych pieniędzy. ZUS natychmiast jego składki wydaje na pokrycie potrzeb pokolenia wyżu demograficznego lat 40-tych i 50-tych i sam boryka się z zapaścią finansową oraz gigantycznym, ukrytym zadłużeniem.
Ale to nie koniec. Skupmy się tylko na VAT i akcyzie. Nasz automatyk-programista idzie do sklepu. Każdy towar i każda usługa zakupiona w sklepie przez niego będzie opodatkowana podatkiem VAT. Podstawowa stawka VAT wynosi 23%. Jednak podatek ten na większość produktów żywnościowych wynosi 5% (np. mięso) albo 8% (np. pomarańcze). Uśredniony VAT możemy więc przyjąć ze wynosi te 16%. Czemu produkt na półce kosztuje kilka razy tyle co koszt wytworzenia? Każdy musi zarobić. Producent, importer, hurtownik i na końcu sprzedawca. Każdy z nich włożył jakąś wartość dodaną dzięki czemu finalnie możemy nabyć czy to produkt czy to usługę. To jest wolny rynek. Rzadko kiedy jednak zdajemy sobie sprawę, że prawie 1/4 ceny stanowi VAT. Poza VATem mamy jeszcze akcyzę. Czasami dochodzi do tak absurdalnych przypadków (benzyna), w których ponad 50% ceny stawią podatki, a znajomy dojeżdża do pracy codziennie około 20 km samochodem. Tankując bak za 300 zł okazuje się, że faktycznie za paliwo płacimy 140 zł, podczas gdy kolejne 160 zł stanowią ukryte podatki. Idźmy dalej. Problem jest jednak taki, że ceny praktycznie wszystkich produktów uwzględniają wysoki koszt paliwa (w tym akcyzy odpowiadającej za 1/3 finalnej ceny). Feralną akcyzę płacimy od energii elektrycznej, gazu oraz praktycznie wszystkich nośników energii co ostatecznie podraża wszystkie produkty z czego bardzo rzadko ludzie zdają sobie sprawę.
Kolega pali. Paczkę papierosów na 2 dni. Około 80% ceny paczki szlugów to podatki. Czyli paczka kosztuje powiedzmy 15 zł, 12 z tego to podatki i akcyzy. 12 zł 15 dni w miesiącu 12 miesięcy = 2160 zł rocznie dodatkowo dla państwa polskiego.
Na co idą jego pieniądze?
– ZUS, świadczenia emerytalne i rentowe
– utrzymanie zgrai biurokratów, w tym 800 000 urzędników państwowych
– rozdawnicze, socjalistyczne programy 500+
– przywileje emerytalne górników, żołnierzy itp.
– nauczyciele
– kulejącą, mierną edukację, tragiczne szkolnictwo wyższe
– tragiczną służbę zdrowia o nazwie NFZ, kilku letnie terminy do specjalistów
– skorumpowaną do cna klasę polityczną i jej nagrody oraz podwyżki, które sama sobie przynaje
– wadliwą infrastrukturę w tym najdroższe drogi/autostrady w Europie
W ciągu ostatnich 10 lat podaż waluty M3 w Polsce wzrosła o 137%, co oznacza rokroczny wzrost w wysokości ok. 9%. O tyle rośnie tempo pieniądza w obiegu. Z drugiej strony mamy naturalną 2% deflację wynikającą z postępu technologicznego oraz spadku cen. Można zatem powiedzieć, że rzeczywista inflacja wyniosła ok. 6 – 7% rocznie. Mając oszczędności ulokowane czy to na lokatach, czy to w pozornie bezpiecznych obligacjach rządowych regularnie spada siła nabywcza naszych pieniędzy. O ile w ciągu roku dużej różnicy nie zobaczymy (2,5% odsetek – 7% inflacji = strata 4,5%) o tyle w perspektywie dekady utrata 55% z naszej siły nabywczej robi już wrażenie. Szkoda, że ze skutków inflacji nie zdaje sobie sprawy więcej niż 90% naszego społeczeństwa.
Większość Polaków, gdy spytam ich o podatki, pomyśli o stawce PIT w wysokości 19%, tymczasem okazuje się, że podatków płacimy dużo, dużo więcej. Dzień Wolności Podatkowej w 2017 przypada na 161 dzień roku, czyli 9 czerwca. Od tego dnia przestajemy pracować dla rządu i zaczynamy symbolicznie pracować już dla siebie. Teoretycznie, bo dla przeciętnego Polaka dzień ten wypada dużo później. Aż dziwne, że ludzie się nie buntują.
Nagle się okazuje, że w państwie opiekuńczym po uwzględnieniu wszystkich podatków pozostaje nam do dyspozycji około 40% z naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Aż 60% zabierane jest oficjalnie lub pod postacią różnych ukrytych opłat. Ile w średniowieczu zabierano chłopu pańszczyźnianemu?
Tak się zastanawiam, może lepiej byłoby gdybyście te koszty pracodawcy, a tak naprawdę wyłącznie Wasze, bo Wasza wypłata jest pomniejszona o składki jakie odprowadza za Was pracodawca ponosili osobiście. Może wtedy by cokolwiek dotarło do Was jak bezczelnie jesteście okradani i wyszlibyście nareszcie na ulicę?
Ale najlepsza jest reakcja mojego znajomego z pracy jak mu to wczoraj w knajpie tłumaczyłem – podatki przecież płacić trzeba, nie znam państwa na świecie gdzie ich nie ma.
Ręce opadają, rosną nam kolejne pokolenia zaczadzone socjalizmem.
#ekonomia #wolnyrynek #podatki #polska #poznan #pracbaza #gospodarka #gownowpis #niebieskiepaski
Powered by WPeMatico