Rządowy program ratunkowy to kpina i w niczym nie pomoże. W czasach gdy cały cywilizowany świat ładuje grube miliardy, aby ratować firmy, zwłaszcza sektor małych i średnich przedsiębiorstw, które są podstawowym filarem każdej rozwiniętej gospodarki, to nasz rząd wypiął się na biznes, a pieniądze rozdał ostatnimi laty roszczeniowej i nie pracującej hołocie.
Pojawiają się jednak głosy, że co to ma być, że przedsiębiorcy wyciągają łapy po publiczne pieniądze i próbują uspołecznić straty. Nie. Pozwólcie, że to wyjaśnię.
Dopłaty miały pójść na ratowanie miejsc pracy, a wg NIEKTÓRYCH szacunków grozi nam nawet 30% bezrobocie i kryzys nawet na dekadę. Jednakże nawet optymistyczne scenariusze zakładają najsilniejszy kryzys od dekad i spory wzrost bezrobocia.
Teraz, bez tych pieniędzy, wiele miejsc pracy będzie polikwidowanych (co jeszcze bardziej zwołuje gospodarkę), gdyż każdy będzie patrzeć się na swoje dobro i nikt do nierentownych obecnie pracowników dopłacać nie będzie. Biznes to nie fundacja charytatywna.
Przedsiębiorcy nie proszą o pieniądze, bo sobie sami nie radzą w normalnej sytuacji. Proszą, bo rząd odebrał możliwość zarabiania w astronomicznej liczbie branży. Wprowadził de facto stan kryzysowy nie wprowadzając stanu kryzysowego de iure (bo w jego czasie byłby zmuszony pokryć wynikłe z niego straty). To rząd zmienił zasady gry, bez żadnych konsultacji społecznych i wcześniejszych ostrzeżeń, a teraz wypina się na podstawowy filar naszej gospodarki.
Najbardziej jednak odczują to pracownicy, większość właścicieli firm w ten czy inny sposób sobie poradzi – w końcu to statystycznie właśnie najbardziej przedsiębiorczy ludzie w populacji ¯(ツ)/¯ Najwyżej zamkną swoje firmy, wezmą oszczędności i wyjadą z kraju.
Nie wyciągam łapy po pieniądze. Ja sobie poradzę, sklep mi przetrwa. Najwyżej zwolnię połowę ludzi. Pytanie czy oni sobie poradzą w nadchodzącym czasie.
#ekonomia #gospodarka #bekazpisu
Powered by WPeMatico